innymi Siostrami Św. Józefa w Bangui - stolicy Republiki Centralnej Afryki: „Dziękujemy za modlitwy i polecamy się, bo nie jest dobrze. Przeżyłyśmy koszmarne dni. Od czwartku się zaczęło. W nocy różne ugrupowania zaczęły się wzajemnie mordować, nożami, maczetami, bronią palną. W różnych dzielnicach. Rano zapanowała panika w całym mieście. Ludzie uciekali gdzie się dało. Strzały wszędzie było słychać także z broni grubego kalibru. Zamordowani pogrzebani zostali gdzie bądź. Tych co w przeddzień zabito, pozbierał Czerwony Krzyż i naliczono ich przeszło 400. Oczywiście, siedzimy w parafii, pomagamy ludziom którzy schronili się do parafii i przebywają tu dzień i noc, bojąc się wracać, bo już nie wiadomo, kto się mści na kim. Po prostu rzeź, same widziałyśmy ciała koło muru kościoła. Mnóstwo dzieci ulicy i z pobliskiego sierocińca szukają schronienia i żywności w parafii. Organizujemy z Księdzem Proboszczem coś niecoś, by pomóc. Niektórym z ranami od uderzeń maczetą udało się uciec przed śmiercią. Wczoraj wjechały wojska francuskie, które przyspieszyły przyjazd ze względu na rozwijającą się w strasznym tempie rzeź. Mają rozbroić bandytów i chronić ludność przed rozpoczętym ludobójstwem. Szczęście, że przyspieszyli przyjazd, bo nie wiadomo jak by się to skończyło również dla nas, gdyż mordowali się równo muzułmanie i niestety tzw. chrześcijanie albo podających się za nich. Tak szybko spokoju jeszcze nie będzie, bo uzbrojone grupy wcale nie chcą oddać broni. Francuzi mają najpierw negocjować, a w razie oporu użyć siły, więc wojna gotowa. Ale myślę, że przynajmniej dla nas niebezpieczeństwo minęło, przynajmniej jak nie będziemy wychodzić. Zresztą, nie ma po co i gdzie, bo miasto zamarło. Oprócz wojska nic się nie porusza w mieście, wszystko jest hermetycznie zamknięte. Nie wiem jakim cudem ludzie znajdują pożywienie, coś tam mają między sobą, albo jak damy trochę pieniędzy, to też coś kupią, ale tak między sobą. Nad nami czuwa Opatrzność Boża, bo przed tą zawieruchą zrobiłam trochę zapasów, nie przypuszczając, że tak nam się przydadzą. Oczywiście, mamy nadzieję, że sytuacja się poprawi za jakiś czas. Nie panikujemy, na miejscu pomagamy ludziom przetrwać. Modlimy się, organizujemy w kaplicy codzienne Adoracje i czekamy na lepszą przyszłość. A co będzie, to czas pokaże. Łączymy się z wami w modlitwie i dziękujemy za troskę.”